Przylecielismy do Madrytu o północy w nocy z srody na czwartek a odlot do Limy mamy dopiero w czwartek o 23. Dojazd z lotniska do hostelu w centrum miasta kolo Plaza del Sol zajal nam 1,5h metrem z 2 przesiadkami i bylo to dosyc meczace - ale grunt ze udalo nam sie w ogole zlapac metro ktore na szczescie jezdzi tu do 2.
Z hostelu od razu ruszylismy w miasto. Tapasy juz wszystkie pozamykane ale kluby przeciwnie - pelne ludzi! Pomimo srody :) cos ten hiszpanski kryzys nie wyglada jakos strasznie :) trafilismy do czegos w rodzaju lodzkiej kaliskiej - klub nabity ludzmi i wszyscy tancza., nikt nie siedzi przy stolikach.
Pobudka o 11 i udalismy sie na sniadanko na trawie do parku Retiro. Reszta dnia uplynela nam na spokojnym zwiedzaniu w stylu hiszpanskim - z duza iloscia tapasow i siest :)
A teraz ruszamy na lotnisko i do Sao Paulo!