Druga noc pod namiotami byla cieplejsza ale i tak musielismy spac w kurtkach. Rano sniadanko i dalej w droge. Dzisiaj szlak juz jest prostszy, prawie caly czas lekko w dol. Idziemy przez dzungle, wzdluz rzeki, co chwila przekraczajac uchodzace do niej strumyki. Po paru godzinach docieramy do malej wioski gdzie jemy lunch. Tu rozdzielamy sie z reszta grupy (my i Amerykanka robimy krotsza 3-dniowa wersje trekingu, reszta grupy wybrala opcje 4-dniowa). Do pokonania pozostaje nam jeszcze 13-kilometrowy odcinek do Aguas Calientes. Miasteczko to lezace u podnoza Machu Picchu nie ma połaczenia drogowego ze światem, jedynie kolejowe. Nasza trasa wiedzie wzdluz torow kolejowych, gleboka doliną rzeki Urubamba. Z obu stron otaczaja ja przeszlo 500-metrowe zbocza. Na szczycie jednej z tych gor jest Machu Picchu.
To juz 3 dzien trekingu i dopada nas zmeczenie. Ciezko powłócząc nogami docieramy w koncu ok 18 na miejsce. Szybka kolacja i idziemy spac bo jutro o swicie ruszamy na podboj zaginionego miasta inkow! :)