No to dojechalismy szczesliwie do Uyuni o 7 rano (temperatura minus 3 stopnie). Podroz byla w typowym poludniowoamerykanskim stylu - pelen folklor, na pokladzie same tutejsze panie w melonikach i warkoczach, autobus stojacy nie wiadomo czemu pol godziny w polu, otwierajace sie okna i zero asfaltu przez wiekszosc drogi :) bylismy przygotowan na mega mroz (5 warstw ubran na sobie i spiwory w pogotowiu) ale bylo duzo cieplej niz myslelismy wiec podroz uznajemy za bardzo udana!
Uyuni wyglada w skrocie jak skrzyzowanie Dzikiego Zachodu z Syberia :)
Jeszcze w La Paz sparowalismy sie z jedna Holenderka i po przyjezdzie razem zarezerwowalismy 3-dniowa wyciekczke po Salarze. W jeepie bedziemy mieli jeszcze 3 osoby + kierowce. Nastepna relacja za kilka dni!
Pozdrawiamy!!!