13 czerwca rano wyjechaliśmy z Iquique i udaliśmy się do Arequipy, z powrotem do Peru. Planowaliśmy jechać stopem, ale w nocy przed wyjazdem tym razem Tomek dostał mega rozstroju żołądka więc pozostaliśmy przy bezpieczniejszym autobusie ;) Żeby nie było jednak zbyt łatwo podróż trwała cały dzień z 2 przesiadkami (w Arica i Tacna).
Arequipa jest 2 co do wielkości miastem w Peru o liczbie mieszkańców zbliżonej do Łodzi. Miasto jest spokojne i przytulne - zadbane centrum, wąskie uliczki, zabytkowe kościółki, ładne sklepy i restauracje. Arequipa jest też pięknie położona - na wysokości 2300 m, w cieniu niesamowitego stożka wulkanu El Misti (5800 m). Na spokojne zwiedzanie miasta przeznaczyliśmy 2 dni. Odwiedziliśmy klasztor Santa Catalina - prawdziwe miasto w mieście, pełne malowniczych uliczek z celami dla zakonnic :) Główny plac miasta (jak w całym Peru nazywający się tak samo, czyli Plaza de Armas) też robi wrażenie. W sumie bardzo podobnie tu jak w Cuzco tylko cieplej (pogodę mamy super - cieplutko i bezchmurne niebo). Miasto jak na warunki peruwiańskie bardzo ładne i zadbane - na pewno ładniejsze od Limy. Po kilkudniowej głodówce dokarmiliśmy się też w tutejszych knajpkach lokalnymi specjałami:)
O 20 wyruszamy już (niestety) w ostatnią podróż - nocnym autobusem do Limy (17 godzin).